niedziela, 4 października 2015

Światowy Dzień Zwierząt

Czy w dzisiejszych czasach jest miejsce na posiadanie w domu zwierząt? Czy mamy na to czas, siłę i energię?
Z radością stwierdzam, że chyba tak, bo coraz więcej młodych ludzi widuję na spacerach z psiakami. Wielu z moich (tych bardziej zapracowanych) znajomych, zdecydowało się na kota, jako zwierzątko mniej absorbujące od psa. Inni posiadają chomiki, świnki morskie, którymi docelowo zajmować się miały ich dzieci, a ostatecznie cały obowiązek spadł na ich głowę.
Ja także pragnę zasilić szeregi Pokolenia Slow. Ludzi, którzy celebrują chwilę i mają czas na książkę czytaną dla przyjemności, spacer bez celu leśnymi ścieżkami (często w towarzystwie ukochanego), czy zabiegi kosmetyczne. Chcę mieć czas na przemyślenia i dyskusje z przyjaciółmi. Chcę mieć czas, by rano bez pośpiechu zjeść śniadanie i przespać spokojnie przysłowiowe 8 godzin w nocy. No i na koniec: ja MUSZĘ mieć czas na zwierzaka, którego sobie zafundowałam w 2009 r.!!!


Tak wyglądała, jak do mnie trafiła. Mała czarna kluseczka. Gdy biegała przypominała miniaturową pumę. Gdy rosła, coraz bardziej się do niej upodobniała z chęci polowania na wszystko, co się rusza, w tym na mnie!
Czy wiecie co to za zwierzak? :-)
Przedstawiam Wam: norkę amerykańską! Została przeze mnie uratowana z fermy futrzarskiej i od tego czasu (przypominam: od 2009 r.), mój każdy dzień jest przygodą, gdzie główne skrzypce gra norka :-)
Więcej na jej temat możecie przeczytać na moim już nieaktywnym blogu.
Zaznaczyłam, że MUSZĘ mieć czas, jeśli chcę ją mieć, bo oswojenie dzikiego zwierzęcia, którym bez wątpienia jest norka, nie jest wcale takie łatwe. Wydaje mi się wręcz to niemożliwe, gdyby nie fakt, ze musiałam na to znaleźć czas! Oswajanie z dotykiem, nauka picia z poidełka, komponowanie specjalnej diety, sprowadzanie specjalnej suchej karmy, zabawy (czasami krwawe), opatrywanie ran (zapewniam, że tylko moich. Norka nigdy nie ucierpiała), rozmowy z weterynarzem, wizyty u weterynarza, sprzątanie całego mieszkania, gdy dorwie się do szafki z mąką, szorowanie całego mieszkania, gdy dorwie mąkę i wyleje wodę z psiej miski, godziny spędzone na poszukiwaniu 'gada', gdy zaśnie gdzieś za pralką automatyczną i nie chce jej się reagować na zawołanie!!!





Mogę jeszcze długo wymieniać!
Na to wszystko trzeba było mieć czas, więc nie wiem, czy moja norka amerykańska nie dała mi impulsu, by zasilić Pokolenie Slow i tworzyć filozofię, w której czas nie przecieka między palcami, a ludzie mają czas nawet na oswajanie dzikich zwierząt :-)




Pozdrawiam serdecznie, 





2 komentarze:

  1. Bardzo trudno taką bestyjkę trzymać w mieszkaniu. Atakuje wszystkich, którzy źle staną na jej drodze, ale jeżeli już kogoś pokocha, to kocha całym serduszkiem w swoim prawie 2 kg ciałku.


    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za Wasze komentarze :-)