poniedziałek, 26 października 2015

Kundelek

Wczoraj był Dzień Kundelka, więc i ja odpowiednio świętowałam, korzystając z dość ładnej pogody i poszłam na daleki spacer do lasu z...


Przedstawiam Wam mojego kundelka :-) Dużo w nim z jamnika, ale też z innych ras, trudno zgadnąć jakich :-) Trafił do mnie w listopadzie 2011 r., choć w sumie jestem nieprecyzyjna. Nie 'trafił', ale sama go zabrałam ze schroniska. Pamiętam, że już tego dnia śmiertelnie mnie przeraził próbując pogryźć. Bał się przejeżdżających samochodów na ulicy, bał się mijanych ludzi, bał się innych psów i na tym się problemy nie kończyły. Gdy się na niego patrzyło - warczał groźnie. Bał się głaskania i nie chciał jeść, choć był zbudowany tylko ze skóry i kości. Weterynarz ocenił jego wiek na 9 miesięcy, więc praktycznie jeszcze był szczeniaczkiem, a już tak zniszczonym przez poprzednich 'właścicieli' (celowy cudzysłów).
Z biegiem czasu wyszły inne traumy: bał się wyjść na balkon, bał się wody i nie jadł, ciągle nie jadł. Na domiar złego, weterynarz stwierdził u niego szmery w sercu.
Przedstawiam Wam tu obrazek nieszczęścia, ale niestety nie mam jego zdjęć z tamtego okresu. Szkoda, bo metamorfoza jest kolosalna.


Regularnie zaczął jeść dopiero po dwóch latach. Do tego czasu podjadał z miski, ale tylko wtedy gdy był sam w pomieszczeniu, nikt mu nie przeszkadzał. Jednak kończyło się tylko na podjadaniu, które powoli zmieniło się w chętne zajadanie się (w zeszłym roku miał nawet 2 kg nadwagi, ale zbiliśmy to długimi spacerami). Szmery w sercu zniknęły. Wykryło je dwóch niezależnych weterynarzy i ci sami weterynarze przyznali, że szmerów już nie ma :-) Po długiej walce z oswajaniem go z różnymi sytuacjami, przestał bać się wody i balkonów, przestał bać się ludzi i innych zwierząt. Przestał reagować agresją przy każdym ataku paniki. Wymagało to kolosalnej pracy, w tym pomocy behawiorysty.
Stopniowo uczył się nam ufać, tym samym stał się bardzo usłuchanym pieskiem, który z chęcią wykonuje nasze polecenia.


Pływa tylko wtedy, kiedy któreś z nas znika pod wodą (płynie, by nas uratować chyba), ale z wodą też już powoli się oswaja :-) I myślę, że będzie coraz lepiej, że wyeliminujemy z czasem pozostałości jego traum z poprzedniego życia :-)
Może komuś z Was trafił się piesek z problemami, po przejściach? Wiem, że nie jest łatwo i to czasami dość długi proces, ale warto. Nie poddawajcie się, a ja Was chętnie wesprę radą i odpowiem na wszystkie pytania, jeśli trzeba :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za Wasze komentarze :-)