środa, 21 października 2015

'Kobieta z czerwonym notatnikiem' - Laurain Antoine (recenzja)

Czy istnieje bardziej slow zawód niż pozłotnik? Przyznaję, że do niedawna nie wiedziałam, że taki zawód istnieje, ale dzisiaj uważam, że minęłam się z powołaniem! Pozłotnik zajmuje się pokrywaniem jakiegoś podłoża, np. ramy, płatkami metalu, często szlachetnymi. Praca czysto rzemieślnicza, ale jakaż wdzięczna, jakaż romantyczna, jakaż pełna poezji!
A czy praca księgarza nie jest slow? I nie mówię tu o księgarzach z sieciówek, ale o włascicielach małych, urokliwych księgarenkach, w których można podyskutować ze sprzedawcą o filozofii, a każdy klient jest traktowany indywidualny i znany z imienia... A gdy dodam, że księgarenka ta znajduje się w Paryżu w jednej z zabytkowych kamieniczek, gdzie czas się zatrzymał? :-) Zaczyna być bardzo romantycznie, prawda?



Opis z empik.com.:

Czarująca i kunsztowna opowieść o tym, jak impuls i ciekawość niepostrzeżenie przeradzają się w żarliwe miłosne śledztwo.

Laurent, znalazca damskiej torebki podąża tropem zapisków pisanych kobiecą ręką w czerwonym notatniku. Z dnia na dzień autorka notatek coraz bardziej go intryguje, a rozpalona wyobraźnia podsuwa mu nieodparte wizje tajemniczej kobiety, która jakby zapadła się pod ziemię. Znaleźć tą jedyną pośród milionów Paryżanek - temu zadaniu oddaje się Laurent z detektywistyczną skrupulatnością i zapałem kochanka, a miejskie zakamarki odsłaniają przed nim swoje sekrety…

Ta romantyczna historia mogła wydarzyć się tylko w Paryżu...

Brawurowo prowadzona i pełna humoru opowieść o ludzkich marzeniach, obawach i nadziejach.

Wydawnictwo: Czarna Owca dawniej Jacek Santorski & Co.

Data premiery: 2015-06-03

Ilość stron: 208

Cóż, nie zgadzam się z opisem: 'ta (...) historia mogła się wydarzyć tylko w Paryżu', bo ta historia mogła wydarzyć się wszędzie i ciągle miałaby w sobie ten romantyczny urok pierwszego pocałunku, popitym dobrym winem. Mam wrażenie, że akcja powieści, która zaczyna się bardzo szybko i dramatycznie (napadem, w następstwie którego główna bohaterka zapada w śpiączkę), zwalnia wraz z rozwojem wypadków. Dziwne, bo przecież zwykle jest odwrotnie, prawda? Jest to zabieg jednak niezwykle przyjemny, jak i cała opowieść. Główna bohaterka, ok 40stki, wykonująca zawód pozłotnika, zapada w śpiączkę w wyniku napadu rabunkowego, w którym traci swoją torebkę. Znajduje ją (torebkę, nie główną bohaterkę), drugi z głównych bohaterów, czyli nasz paryski księgarz, który dawniej pracował w korporacji i z dnia na dzień rzucił wszystko, by wieść życie bardziej slow :-) Zanosi oczywiście torebkę na policję, jednak widocznie w Paryżu zamiast dzwonić na komisariat, chodzi się tam osobiście - trafia na dość sporą kolejkę oczekujących pokrzywdzonych, więc postanawia swój obywatelski obowiązek spełnić innego dnia. Tym czasem zaczyna go intrygować zawartość torebki... Znajduje tam: stare zdjęcia, długopis, trzy kamyki, spinkę do włosów, klucze z breloczkiem w hieroglify, damskie perfumy, szminkę w kolorze koralowym, książkę swojego ulubionego pisarza z dedykacją i... tytułowy czerwony notatnik.
Zaczyna poszukiwania tajemniczej kobiety, która coraz bardziej pobudza jego wyobraźnię. Znajduje ją, a jakże. Karmi jej kota, gdy ta leży w szpitalu, przegląda jej książki, obiera jej sukienkę z pralni i... zostawia list, a w nim zdradza tylko swoje imię i znika. Gdy nasza pozłotniczka wraca do zdrowia, do swego domu i kota, pozwala sobie na to, by list od nieznajomego, który tak bez pardonu wdarł się w jej życie zawładną tym razem jej wyobraźnią. Teraz ona zaczyna szukać jego. Dlaczego to robi? nie wie, jak i on nie wiedział, co go tak ciągnie do tej nieznanej kobiety. Grunt, że się odnajdują, choć nie było to proste i potrzebna była pomoc córki głównego bohatera (z pierwszego małżeństwa). Czy się w sobie zakochują? A jakże! Cała książka zmierzała w tym kierunku i na koncu nie ma zaskoczenia, ale czy wszystko musi nas zaskakiwać?
Mamy tu bohaterów, którzy nie są jakoś specjalnie ciekawi: nie wykonują niesamowitych zawodów, nie mają zapierających dech w piersiach przygód, nie są miotani wichrami namiętności. To ludzie po 40stce, spokojni, ułożeni, którzy, wydawało by się, najlepsze czasy mają już za sobą. Dlatego ta historia nabiera pewnego wyrafinowania. Porównałam ją na początku do wina i tego będę się trzymać. Całość jest jak Twoje ulubione wino. Popijasz więc je powoli i spokojnie, delektując się jego smakiem. Nic Cię w nim nie zaskakuje, bo przecież piłeś go już nieraz, ale czujesz radość, odprężenie i taki spokój, że wszystko będzie dobrze, wszystko się musi dobrze skończyć, bo przecież nie może być inaczej - i taka właśnie jest ta powieść.
Polecam, oj, polecam :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za Wasze komentarze :-)