poniedziałek, 14 grudnia 2015

'Królowa lodów z Orchard Street' - Susan Jane Gilman (recenzja)

'Królowa lodów' była moją faworytką wśród premier listopadowych! Po pierwsze: uwielbiam lody, szczególnie czekoladowe! Inne smaki mogą dla mnie nie istnieć, no, może z wyjątkiem sorbetów: takich kwaśnych i rześkich . Po drugie: sama posiadam firmę i wszelkie książki o przedsiębiorcach są dla mnie ogromną inspiracją. No i po trzecie: lubię książki, których akcja dzieje się na przestrzeni lat! Lubię dojrzewać z głównym bohaterem, patrzeć na jego rozwój, zmiany. Niecierpliwie więc czekałam na tę premierę i na czas,kiedy książka ta wpadnie w moje łapki.


Opis z empik.com:

W 1913 roku rodzina Malki Treynovsky ucieka z Rosji. Zaraz po dotarciu do Nowego Jorku mała dziewczynka ulega wypadkowi. Porzucone dziecko przygarnia włoska rodzina sprzedawców lodów. Malka ciężko pracuje, ucząc się fachu, a wrodzony spryt i pomysłowość pozwalają jej przetrwać trudne chwile. Jako młoda kobieta zakochuje się w niepiśmiennym radykale Albercie. Razem z nim wyrusza furgonetką pełną lodów w podróż po Ameryce. Z biegiem czasu Malka przeistacza się w Lillian Dunkle, twardą bizneswoman zarządzającą lodową fortuną.
"Królowa lodów z Orchard Street" to nie tylko historia biednej dziewczynki, która zdobywa wielkie pieniądze, pozycję społeczną i sławę. To także bardzo ciekawy opis dziejów Ameryki - okresu prohibicji, drugiej wojny światowej aż po czasy disco polo.
Przenikliwa, fascynująca powieść Susan Jane Gilman wciąga bez reszty, a przy czytaniu warto mieć pod ręką ulubione lody!


Wydawnictwo: Czarna Owca dawniej Jacek Santorski & Co.

Data premiery: 2015-11-04

Ilość stron: 608

Akcja dzieje się dwutorowo: ukazuje nam historię małej żydowskiej dziewczynki, która wraz z rodzicami i sistrami przybywa do USA na początku XX w. oraz okres u schyłku jej życia, kiedy osiągnęła to wszystko, czego można się spodziewać po globalnym sukcesie przedsiębiorstwa. Osobiście nie przeszkadzała mi ta przeplatanka losów, bo lubię retrospekcje, ale wiem, że dla wielu osób ten zabieg artystyczny będzie dość męczący. Towarzyszymy głównej bohaterce przez okres prohibicji w stanach Zjednoczonych, przez okres głodu, biedy, chorób i kalectwa. Widzimy jak mała dziewczynka uczy się przetrwać na brutalnych ulicach ówczesnego Nowego Jorku. Po kolei traci wszystkich bliskich: ojciec odchodzi, siostry umierają, matka zostaje zamknięta w szpitalu psychiatrycznym, jednak wcześniej doświadcza czegoś o wiele gorszego: zostaje porzucona i to w chwili, gdy najbardziej potrzebowała bliskich: w wyniku nieszczęśliwego wypadku wpada pod wóz ulicznego włoskiego handlarza lodami. To na zawsze zmieni jej życie. Przygarnięta przez poczciwą rodzinę włoskich lodziarzy, zaczyna uczestniczyć w ich życiu, ucząc się przy okazji fachu. Ciężkie to były czasy dla dzieci: umieralność była ogromna, głód jeszcze większy, a nikt nie chciał (czy to rodzice, czy rodzina zastępcza) karmić darmozjada, zgodnie chyba z zasadą: 'Kto nie rabotajet, ten nie kuszajet' (wybaczcie fonetyczny zapis) :-) Nasza bohaterka więc zaczyna zarabiać na swoje utrzymanie już w wieku 4 lat! Przypuszczam, że w owych ciężkich czasach była to norma, co obecnie nam się w głowach nie mieści! Kto przetrwał dzieciństwo był już tak zahartowany, że żadne trudy życia nie były mu już przeszkodą. I taka jest właśnie Małka, w późniejszym okresie występująca jako Lillian. Silna, choć trwale fizycznie okaleczona, zdobywa wszystko to, co sobie zaplanowała: od wymarzonego mężczyzny, po kontrakt z wojskiem, zniszczenie znienawidzonej konkurencji i miliony na koncie!
Takie książki powinno się czytać z zapartym tchem, a jednak u mnie tak nie było. Miejscami bardzo mnie męczyła ta powieść, miejscami zapadałam się w niej po same uszy, przez co wydaje mi się bardzo nierówno napisana. no, ale takie jest życie, prawda? Raz pędzi i wydaje się pasjonująca przygoda, a raz paplamy się w błocie, z którego nie umiemy wyjść i mozolnie próbujemy się z niego wydobyć... Może tym właśnie książka ta zyskuje na realizmie. Nie ma w niej nic ładnego: pięknych bohaterów, pięknych okolic, pięknych i wzniosłych historii. Każdy z bohaterów posiada jakiś defekt, coś co psuje jego idealistyczne wyobrażenie. Jednak jest coś, co dodaje tej książce bardzo na wartości: opis dochodzenia od przysłowiowego zera do milionera. Wspaniale ukazany proces myślowy genialnego przedsiębiorcy, który aby osiągnąć sukces zna się na wszystkim: rachunkowości, PRze, reklamie, nawet na grafice! Który zaprzedaje swój wizerunek, by ocieplić i przybliżyć swoje produkty danemu targetowi. Walka z konkurencją i własnymi słabościami, błędne decyzje i frustracje związane z ówczesną polityką, że z kobietami nie robi się biznesu, a to wszystko na tle rozgrywających się wydarzeń XX w.!
Ogólnie książka, choć wydaje mi się przydługawa, przyciężkawa i trochę przynudnawa, według mnie jest pozycją godną polecenia i przeczytania. To mądra powieść o życiu i to niełatwym życiu oraz o umiejętności zamiany pozornej porażki w sukces.
Polecam, choć uprzedzam, ze miejscami może być nudnawo :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za Wasze komentarze :-)